czwartek, 31 lipca 2008

Smażalnia

Środa była kolejnym jeziornym dniem spędzonym z Gosią. Żeby nie leżec bezczynnie na słońcu, postanowiłyśmy kupić jakieś akcesoria plażowe. Zaopatrzyłyśmy się w rybkowy materac i dmuchaną piłkę. Pełnia szcześcia za jedyne 11,90 zł.Dzięki temu bardzo szybko mijał nam czas. Tylko przez tonie poczułam, że trochę przesadziłam z dawką promieni słonecznych. W drodze powrotnej dość dobitnie dały mi o tym znać moje uda. Zemściły się za moją nieuwagę. Plan "robienia się na murzyna" musi się przeciągnąć w czasie, bo dzisiaj jeszcze trochę cierpię. Ale się nie poddam. Wczoraj uratował mi życie jogurt z Kościana, który przekonał moje nogi, żeby zostały na swoim miejscu. Była to jedyna rzecz na poparzenia, jaką znalazłam w domu. Dzisiaj niestety G mnie opuściła, wyjechała nad morze do "tych" sławetnych Dębek, gdzie 2 sierpnia będą grali Mental Cut i FLWNKZ. Zapewne sprawią, że temperatura tam przekroczy 40 stopni, ale w cieniu.


piłka

materac

ratujący życie jogurt

niedoszły muzin

ścinający się w zawrotnym tempie jogurt na ludzkiej skórze

Brak komentarzy: