czwartek, 31 lipca 2008

Smażalnia

Środa była kolejnym jeziornym dniem spędzonym z Gosią. Żeby nie leżec bezczynnie na słońcu, postanowiłyśmy kupić jakieś akcesoria plażowe. Zaopatrzyłyśmy się w rybkowy materac i dmuchaną piłkę. Pełnia szcześcia za jedyne 11,90 zł.Dzięki temu bardzo szybko mijał nam czas. Tylko przez tonie poczułam, że trochę przesadziłam z dawką promieni słonecznych. W drodze powrotnej dość dobitnie dały mi o tym znać moje uda. Zemściły się za moją nieuwagę. Plan "robienia się na murzyna" musi się przeciągnąć w czasie, bo dzisiaj jeszcze trochę cierpię. Ale się nie poddam. Wczoraj uratował mi życie jogurt z Kościana, który przekonał moje nogi, żeby zostały na swoim miejscu. Była to jedyna rzecz na poparzenia, jaką znalazłam w domu. Dzisiaj niestety G mnie opuściła, wyjechała nad morze do "tych" sławetnych Dębek, gdzie 2 sierpnia będą grali Mental Cut i FLWNKZ. Zapewne sprawią, że temperatura tam przekroczy 40 stopni, ale w cieniu.


piłka

materac

ratujący życie jogurt

niedoszły muzin

ścinający się w zawrotnym tempie jogurt na ludzkiej skórze

środa, 30 lipca 2008

Mmmmmm

Mam nadzieję, że lubicie, bo ja bardzo.

To już wszyscy znają
Buraka Som Sistema - Sound of Kuduro


To może niekoniecznie
Puto Prata e Bruno M - Cara podre


Vagabanda
- Vou le dar


A to na dokładkę

Rapowo

Przypomniał mi się ostatnio pewien gość, który generalnie nie był jakimś zajebistym emce, nie był przesadnie popularny, a treść jego tekstów pozostawia bardzo wiele do życzenia. Jako kobieta nie powinnam go polecać szczególnie pod tym ostatnim względem, ale szczerze mówiąc jakoś to wszystko fajnie współgrało.Mowa o Akinyele.

Akinyele z Sadat X - Loud Hangove


Ten kawałek ukazał się na The Mix Tape Vol 1 Funkmaster Flexa

Akinyele - Rather Fuck You

Dupa, dupa, dupa


Postanowiłam pomóc szczęściu i zagrać w Dużego Lotka. Tak jak wiele milionów Polaków uwierzyłam, że mogę zostać milionerką i nie pracować do końca życia. I cholera wiecie co? Nie wyszło. Muszę zatem dokończyć studia i porozglądać się za pracą. Mówi się trudno. Ale tak sobie to wszystko wymarzyłam, że od niechcenia pójdę do najbliższej kolektury, zaznaczę byle jakie cyferki i wygram. I dupa, dupa, dupa panie Totku Lotku.

wtorek, 29 lipca 2008

Robimy się na murzyny


Od niedzielnego aftera jakoś nie miałam czasu ani siły żeby zasiąść przed komputerem. Nie byłam w stanie nawet zrzucić paru zdjęć zrobionych w Mięsnej na imprezie Mentalcuta i panów Fluo. Jak już się za to zabrałam, to złośliwa maszyna odmówiła posłuszeństwa. Jutro to nadrobię jej fochy.
Abstrahując od tematu imprez, od poniedziałku z Gosią i Ewką robimy z siebie murzyny. Zobaczymy na ile ten plan wypali. W zeszłym roku mi osobiście wypalił. Idąc sobie ulicą Wierzbięcice usłyszałam jak jeden łysy pan z pofałdowanym karkiem powiedział do innego pana z pofałdowanym karkiem takie słowa, cytuję:
- Ty, a ta to czorna jest?
Ładne, nieprawdaż?
Polecam zatem przejść się koło ich komisu z akcesoriami gsm, zapewne znów będą tam siedzieć przed swoim sklepem na krzesłach. Mam nadzieje, że pilnowanie interesu idzie im lepiej niż obserwacje.

sobota, 26 lipca 2008

Odliczanie

Za parę godzin będziemy szaleć na gigu Tytanów. W związku z tym mój poranek upływa bardzo muzycznie. Przeglądając youtuba znalazłam fajny dubstepowy remix No coke dr. Albana. Chociaż ten kawałek nadawałby się na wczorajszą imprezę w Mięsnej zorganizowanej przez Dubside Show, nie zmienia to faktu, że warto go przesłuchać.

Dr. Alban - No coke


A tu remix


Do zobaczenia wieczorem!

piątek, 25 lipca 2008

czwartek, 24 lipca 2008

Alkoholowe popołudnie

Tak jakoś dziwnie wyszło, że zrobiła się 13 a ja otworzyłam sobie butelkę likieru kokosowego. Towarzyszy mi w tym nawet moja mama, nie ma to jak uroki urlopu. Miałam się zabrać za jakieś porządki, ale jak na razie nic z tego nie wychodzi. Konsumuje przeróżne smakołyki, piję, serfuję po necie i słucham muzyki. Po ostatnim zdaniu nie będziecie mi się dziwić, dlaczego nie jestem zdolna do większego wysiłku fizycznego.






A tutaj trochę rozmaitości:

Kid Sister - Pro nails (Tepr remix)

Bugati Force - Juke this dirty mother

Konrad - They call it murder




środa, 23 lipca 2008

Lazy day

Byliśmy dzisiaj z Ickiem świadkami dziwacznej sytuacji. Siedzieliśmy sobie na Starym Rynku, pochłanialiśmy nieśmiertelnego hot-doga szweckiego z Roti i wsłuchiwaliśmy się w grę dwójki młodych artystów. Chłopaki naprawdę fajnie grali. Podeszliśmy do nich, żeby w ramach uznania wrzucić im monetę. Nagle z za naszych pleców wyłonił się jakiś stary, długowłosy, siwy ramol w jasno dżinsowym mundurku, który powiedział coś w stylu:
- Czy moglibyście być tak dobrzy i przestali grać? Bo aż uszy bolą...
Coś tam dalej brzęczał, że jak się nauczą, to niech wtedy wrócą.
Kretyn. Wyglądał jakby pamiętał czasy świetności rock'n'rolla, albo jak jakiś maniak Perfektu. Z zajebiście tandetnymi plecionkami na nadgarstkach. Podejrzewam, że sam jest niespełnionym artystą, który ukończył jakąś szkołę muzyczna i mu nic w życiu nie wyszło. Załapał sie tylko na pracę w sklepie z instrumentami muzycznymi. Whateva.
Reasumując, zepsuło nam to trochę humor, ale wniosek dla chłopków jest jeden - nie należy słuchac starych pierdzieli bez talentu. ;)



samo zdrowie



ciężary z Biblioteki Uniwersyteckiej



Młodzi Artyści



Gandalf



buty - 7 zł



Tunia, po prostu Tunia


Tylko spokojnie

W związku z tym, że mój poranek zaczął się bardzo nieszczęśliwe , musiałam w jakiś sposób zmienić bieg zdarzeń i odreagować stres ostatnich dwóch dni. A przecież nic bardziej nie odpręża i nie wycisza jak spacer w miłym towarzystwie i... zakupy. Chyba pierwszy raz sama w nic nowego się nie zaopatrzyłam, ale nie miałam nawet siły żeby wykrzesać z siebie jakąkolwiek energię pozwalającą uwolnić instynkt łowcy. Ale za to moja przyjaciółka Ewka wraz z koleżanką Magdą były zadowolone z wypadu. Możecie sobie obejrzeć mini-relację z naszego przedpołudnia.




Nicole (Madzia) & Paris (Ewka) na zakupach.
Należałoby zwrócić uwagę na wysmakowane tło, którego szukałyśmy z zapartym tchem przez wiele godzin...



Odwiedzając jeden z najlepszych sklepów w Posen City odkryłyśmy znakomite dzieło sztuki w postaci "perskiego dywanu". Sądzę, iż u Harrods'a by się go nie powstydzili.



Nicole już znalazła to, czego szukała.



Zakupowy dylemat.
Paris poszukuje swej perły wśród najlepszych kreacji. Właśnie jest w trakcie mierzenia spodni od... nie będę uprawiać kryptoreklamy



Przykuwająca wzrok chusta.



W tym momencie ważyły się losy przepięknych spodni w kolorze mięty. Paris po dłuższej debacie podjęła słuszną decyzję.



Ostatni rzut oka...



Zakupy dobiegły szczęśliwego końca. Ulubione marki i kreatory poraz kolejny nie zawiedli naszych oczekiwań.



Zmęczona trudami poszukiwań (aczkolwiek posilona u najlepszego restauratora rezydującego w malowniczej dzielnicy czyli Łazarzu) udałam się do swojej rezydencji. Jako środek lokomocji wybrałam pojazd szynowy. Jazda limuzyną stała się taka monotonna...



koniec bajki

poniedziałek, 21 lipca 2008

I need da basss

W sobotę wybrałam się z koleżanką Gosią na dancehallową imprezę Collie Weed'a w Piwnicy 21. Frekwencja nie była zabójcza, aczkolwiek przyzwyczaiłam się do takiego stanu rzeczy w okresie letnim. Nie przeszkodziło to jednak w małym, tanecznym szaleństwie. Po upływie jakichś dwóch godzin zaczęło to wyglądać optymistycznej. W końcu była to impreza, na której ktoś przed nami wyskoczył na parkiet, a wierzcie mi, że to się rzadko zdarza.
Spodobał nam się bardzo fragment wizualizacji z jakiegoś reggae'owego festiwalu, na którym wystąpił bliżej nieznany mi artysta, w zajebistym, szaro-srebrym wdzianku.Ów osobnik wyczyniał niestworzone rzeczy na scenie. Był tak szalony, że stwierdziłyśmy z Gi, że w jego przypadku nie skończyło się wyłącznie na smoke marihuana. Ale nie powiem, po 1 piwie dobrze się to oglądało.
Pozostając zatem w sobotnim klimacie zachęcam do obejrzenia poniższego video.

Million Stylez - Miss Fatty




niedziela, 20 lipca 2008

3 x 2

I Ty możesz zostać golfistą...




fot.Nat



fot. Icek

czwartek, 17 lipca 2008

In color





Tak było wczoraj.

środa, 16 lipca 2008

Open Air na PW

Założę się, że dzisiaj na Placu Wolności będą tłumy wiernych fanów talentu dj Mentalcuta, w końcu to najzdolniejszy gość w Pznn, w Polsce, w ogóle... W związku z powyższym wszystkich wybierających się zachęcam do założenia najlepszych ciuchów ze swojej szafy, najbardziej lansjerskich, w ogóle naj naj.... Będę robić foty. Póżniej możemy sobie zrobić konkurs na najlepiej odpimpowaną osobę miesiąca.

A propos dj, to mam tu specjalna dedykację dla takiego jednego osobnika. Ah, stare dobre czasy...




Panie Mentalkacie, czy jakaś miła Pani odważyła się kiedyś coś dla Ciebie zaśpiewać ;)?

wtorek, 15 lipca 2008

Szafobranie



Czas zaprezentować to, co stało się moją pasją i jednocześnie przekleństwem, czyli chodzenie na diggin do lumpków. Jakiś czas temu przyznałam się sama przed sobą, że stałam się zakupoholiczką. Pociesza mnie jednak fakt, że nie jestem jedyna...
Rozpoczynam zatem serię prezentowania zawartości mojej szafy, będę Wam przekazywać najświeższe informacje dotyczące nowych nabytków. Chciałabym także pokazać poznański Street Fashion na tyle, na ile to będzie możliwe. Wiem , że to żaden nowatorski pomysł z mojej strony, ale myślę że całkiem przyjemny.
Panowie, nie obawiajcie się, o Was też nie zapomnę. Zastanawiam się jeszcze nad realizacją jednej rzeczy, ale o tym na razie sza...

Dział akcesoria:

Oto kilka torebek i kopertówek z mojej małej kolekcji


cena: 7 zł


cena 8,50 gr


cena: 8 i 11 zł


cena: 12 zł


cena: 10 zł


cena: 7,80 zł



cena: 10 zł

Heh.I jak?

poniedziałek, 14 lipca 2008

Brand New

Wczorajsze popołudnie upłynęło na długo wyczekiwanych zakupach do ickowego mieszkania, m. in. kupiliśmy to:


A po zakupach odwiedziliśmy bardzo niezdrową sieć z fast foodami, w której obdarowano mnie Kung Fu Pandą


niedziela, 13 lipca 2008

Ice Cream


Swojego czasu po Poznaniu jeździła żółta furgonetka z lodami, a raczej zwykły dostawczak z chłodziarką zamiast bagażnika i naklejkami bodajże korporacji Nestle. Nie posiadała okienka, w którym możnaby było kupić swoje ulubione lody, ani zabawnego gościa w biało-czerwonym, pasiastym fartuchu ze śmieszną czapką na głowie. Brakowało mi przy niej tłumu rozwrzeszczanych, przepychających się w kolejce dzieciaków z odliczonymi drobnymi w dłoni. Taka w sumie marna podróbka. Miała za to charakterystyczną, maksymalnie upierdliwą melodyjkę (inaczej nie idzie tego nazwać), którą każdy rozpoznawał z daleka. Co środę rozbrzmiewała na moim blokowisku - Ratajach. Mimo tych mankamentów lubiłam sobie wyobrażać, że mieszkam w NYC. Taka namiastka Stanów ;)

A propos lodów, ice cream truck'ów itp. polecam Wam w ten szary smutny dzień kawałek Mr. Ice Cream punkowej ekipy z Sydney Soft Tigers w remiksie dj Waxmastera.

A dla odświeżenia dwa teledyski z lodziarką w tle



Chociaż to żaden klasyk, ale pasuje tematycznie i zapewne też to dobrze znacie...



Big Tune

Gorąco polecam utwór Timberlee i Ward 21 Bubble like soup



Jak dla mnie - rewelacja. Nawiasem mówiąc, zawsze marzyłam o takim penerskim głosie jaki ma ta Pani. Uważam, że byłby rewelacyjnym kontrastem do mojego wzrostu - 164 cm. Dzięki temu budziłabym ogromny respect, nie potrzebowałabym do tego mojego psa - Brooklyna. Na razie wyobraźcie sobie jak on musi wyglądać...

sobota, 12 lipca 2008

Po raz pierwszy...



Pomyślałam o założeniu bloga jakiś czas temu. Jednakże wcześniej nie pozwalało mi na to moje wrodzone lenistwo - taka złośliwa bestia. I pewnie nadal bym go nie założyła gdyby nie kilka czynników. Primo doping w postaci Icka, secundo 3 miesięczny okres wakacyjny obejmujący moją skromną osobę (prawdopodobnie już po raz ostatni), tertio męczący mnie jakiś dziwny wirus grypy i wreszcie quatro - cholernie się nudzę. A mówi się, że ludzie inteligentni nigdy się nie nudzą...
Nie będę się rozpisywać na temat tego, co będziecie mogli tutaj znaleźć, bo to nie ma większego sensu. Nic innego Wam nie pozostaje jak zaglądanie na SRUTUTUTU z czystej, ludzkiej ciekawości.
Miłego odbioru.