Bodajże 17 czerwca 2008 roku moja serdeczna koleżanka - Dominika - wyjechała na badania terenowe do Meksyku. Przez moment istniała szansa na wspólny wyjazd. Niestety nic z tego nie wyszło i ostatecznie na wyprawę pojechała z naszym kolegą ze studiów - Marcinem a.k.a Warszawką. Napisali wspólnie solidny projekt badawczy, przedstawili go rektorowi UAM-u no i dostali takie wsparcie finansowe z Uniwerku, że szkoda gadać... Mimo tego udali się na półroczną wyprawę. Ciężki jest los młodych polskich antropologów, szczególnie w przypadku, gdy chcą badać kraje pozaeuropejskie. Tak więc wniosek jest prosty: jeśli sam sobie nie sfinansujesz wyprawy, nikt Ci w tym nie pomoże.
Tylko czego się spodziewać po społeczeństwie, w którym antropologię traktuje się jak bękarcią siostrę socjologii tudzież wśród ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia kim jest antropolog? Od razu tu dodam, że taka postać jak pan Cejrowski, jak dla mnie, jest takim antropologiem jak z koziej dupy trąbka, jest to najwyżej "antropologizujący" miłośnik-podróżnik.
Wracając jednak do mojej znajomej, chciałabym się z Wami podzielić kilkoma zdjęciami jej autorstwa.
Tylko czego się spodziewać po społeczeństwie, w którym antropologię traktuje się jak bękarcią siostrę socjologii tudzież wśród ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia kim jest antropolog? Od razu tu dodam, że taka postać jak pan Cejrowski, jak dla mnie, jest takim antropologiem jak z koziej dupy trąbka, jest to najwyżej "antropologizujący" miłośnik-podróżnik.
Wracając jednak do mojej znajomej, chciałabym się z Wami podzielić kilkoma zdjęciami jej autorstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz