poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Mordo Ty moja

Po przemiłym wieczorze spędzonym w towarzystwie Icka i Gosi, w czasie którego nastąpiło ścięcie Icka na łyso (czyli tak naprawdę na jakieś parę cm), obejrzenie kolejnego rewelacyjnego odcinka Weeds z serii czwartej i uraczenie się polepszaczami humoru, moje leniwe dupsko zażyczyło sobie wracać do domu poznańskimi koziołkami. Dotychczas sądziłam, iż poznawanie fragmentów z życia wziętych innych ludzi w środkach transportu jest możliwe tylko w pociągu, autobusie czy tramwaju. Nic bardziej mylnego. Taksówka tez jest doskonałym społecznym kanałem komunikacyjnym. Wracałam z taksówkarzem typu nierozmawiający - z czego bardzo się ucieszyłam. Ale nie na długo. Po pierwsze, na drugim skrzyżowaniu z rzędu tak gwałtownie zahamował na czerwonym świetle, że o mały włos nie zaryłam moimi ząbkami w przednie siedzenie pasażera. W związku z tym, że jestem mało asertywną osobą, nie zwróciłam mu uwagi na fakt, że przez maksymalnie szeroko otwarte okno urwie mi głowę. Natomiast na czwartym skrzyżowaniu Pantaksówka spotkał znajomego, z którym na czerwonym świetle zaczął prowadzić ożywioną konwersację:
Panznajomy - Cześć
Pantaksowka - Cześć, dawno się nie widzieliśmy
Pz - Jeszcze tu robisz?
Pt -Tak.
Pz - A Jacol?
Pt - Jacoł już nie. A Ty nadal sprowadzasz auta?
Pz - Tak. Daj mi swój numer. będę miał do Ciebie sprawę.
Pt - To czekaj na mnie, za 6 min jestem z powrotem.
Swiatło zmieniło się na zielone i panowie ruszyli. Zobaczcie, ile można się dowiedzieć przez parę sekund. Pod koniec drogi Pantaksówka odezwał się do mnie
- Dobrze mi się z tym kolesiem pracowało. Jak sę ostatnio widzieliśmy, to wszystko załatwiliśmy...

Hmmm.... To zajebiście, tylko generalnie co? Nie miałam za bardzo pojęcia co ten osobnik do mnie rozmawia. ale w sumie fajnie jest od czasu do czasu przejechać się taksówką. To taka ożywcza odmiana...



Brak komentarzy: